sobota, 7 września 2013

Domowa kuracja

Dawidka dopadło przeziębienie i tak oto zaczęło się przenosić na kolejne osoby. Ofiarą tegoż paskudztwa padł i Johny. Katar leci im z nosa jak woda z kranu... Dobrze, że chusteczek kupiliśmy większy zapas. Mimo że piękna pogoda za oknem, my kurujemy się w domu. Bo cóż z cieknącym nosem ciężko gdzieś się ruszyć. No i wolę chuchać i dmuchać, żeby chłopcy szybko wyzdrowieli. Dziś dzień sprzątania, gotowania. Już dawno jesteśmy po obiadku. Właściwie to już jest bliżej kolacji i ... Znowu szykowanie:) Dopiero co skończyłam zmywać. Ach ta moja zmywarka, coś się buntuje:-) No dobra nie mam zmywarki nad czym bardzo ubolewam, bo przy małych dzieciach ciągle coś trzeba szykować do jedzenia i tych łyżeczek, miseczek jest naprawdę sporo do mycia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz